Propozycja SLD przeprowadzenia referendum w
sprawie przedłużenia wieku przechodzenia na emeryturę jest przedstawiana jako
szczyt demokracji. Niech się naród wypowie. Referendum jako metoda podejmowania
decyzji, obok zalet, ma jednak swoje
ograniczenia.
Nie ma sensu pytać o coś co brzmi niezwykle
atrakcyjnie i konkretnie, ale pociąga za sobą kolosalne koszty w przyszłości,
których przeciętny wyborca nie musi znać. Aby uczciwie postawić pytanie o wiek
emerytalny, trzeba by jednocześnie zapytać, czy godzimy się na podwojenie
stawek na fundusze emerytalne i podwojenie dotacji budżetowych z budżetu do
funduszy ubezpieczeniowych. Czy więc godzimy się na ryzyko wyprowadzenie się
inwestorów z Polski, bo podwyżka kosztów pracy i podatków uczyni nasz kraj
nieatrakcyjnym? Czy godzimy się na radykalne cięcia we wszystkich innych
zobowiązaniach państwa od utrzymania dróg i porządku publicznego po opiekę zdrowotną i pomoc społeczną? Czy nasza
młodzież, dzieci a nawet ci co się dopiero urodzą ale w połowie XXI wieku będą
już na rynku pracy zgodzą się, aby płacić na miliony 60-latków w pełni sił i
zdrowia, którzy nabędą uprawnienia emerytalne, czy też wybiorą kraj, który nie
odbierze im połowy zarobków? Przypomnijmy, iż bez podniesienia wieku
emerytalnego na jednego pracującego przypadać będzie w końcu jeden emeryt lub
rencista.
Co więcej
można na te pytania uzyskać sprzeczne odpowiedzi, np. że nie chcemy podwyżki
wieku emerytalnego ale też nie chcemy obniżki wysokości emerytur ani podwojenia
składek i dotacji do funduszy emerytalnych.
Tak się zdarzyło w Kaliforni , która stosuje
referenda w sprawach finansów publicznych.
Tą drogą podjęto szereg w istocie
wykluczających się decyzji: zakazu podnoszenia podatków, nakazu przeznaczania
na oświatę określonego procentu wydatków, itd., itp. W rezultacie tylko 15%
budżetu pozostaje do decyzji stanowej legislatury. Co jakiś czas brakuje
pieniędzy na opłatę służb stanowych, w tym straży więziennej i pożarnej czy
leczenie chorych psychicznie. W
rezultacie Kalifornia się zadłuża i choć jeszcze nie zbankrutowała, to znalazła
się na czele listy najbardziej zadłużonych stanów USA o najgorszym ratingu.
Sprzeczność życzeń mających wymiar finansowy nie objawia się bowiem wyborcy bezpośrednio
ale dopiero po zestawieniu wpływów i wydatków.
Takie zestawienie na kilkadziesiąt lat naprzód jest trudne i zawsze
będzie zawierać jakieś elementy dyskusyjne.
Każdy specjalista jednak wie, że trendy demograficzne są jednoznaczne:
szczęśliwie żyjemy coraz dłużej i, może mniej szczęśliwie, ale mamy mniej
dzieci niż nasi rodzice i
dziadkowie.
Przypomnijmy, iż w drodze referendum Hitler
zakazał działalności partii politycznych, a Napoleon Bonaparte mianowany został
dożywotnim cesarzem.
Próba
zwołania referendum w sprawie wieku emerytalnego to polityczna demagogia
zamiast wzięcia odpowiedzialności politycznej za decyzje, które są niezbędne w
Polsce, podobnie jak i większości krajów europejskich. Zablokowanie możliwości
podniesienia wieku emerytalnego oznaczać będzie wymuszenie zobowiązań
finansowych, których z powodu trendów demograficznych nie da się zrealizować ani na swój (czyli
głosujących) ani na rachunek naszych
dzieci i wnuków. Takie referendum, to próba doprowadzenia kraju do katastrofy
gospodarczej, w prawdzie nie od razu ale stopniowo. Lepiej nie ryzykować.