Przyszłość Ukrainy w rękach dwóch zwycięskich polityków Petra Poroszenki i Arsenija Jaceniuka, których ugrupowania razem zbiorą blisko połowę mandatów w Radzie. Jeśli będą zgodnie ze sobą współpracować, wciągną do współpracy innych reformatorów z parlamentu i poza nim, to Ukraina podoła wszelkim trudnościom, uzyska też więcej wsparcia Zachodu. Jeśli zacznie się walka podjazdowa między zwycięzcami lub ich aparatami, to kolejna szansa może być stracona i obaj polegną, jak Wiktor Juszczenko i Julia Tymoszenko.
Dziś kompetencje premiera i prezydenta mieszają się i niebezpieczeństwo konfliktów jest duże. Potrzebne jest ścisłe rozdzielenie kompetencji. W Polsce wariant, dzięki któremu Aleksander Kwaśniewski wybrany został na drugą kadencję a Bronisław Komorowski jest bliski tego samego przedstawia się następująco: Prezydent wspiera reformy, łagodzi konflikty, reprezentuje jedność Państwa. Premier odpowiada za reformowanie i rządzenie. Ciekawe jest i drugie polskie doświadczenie. Do reform trzeba brać najlepszych fachowców od danej dziedziny zdeterminowanych zmieniać kraj. Nie byli to politycy. Ani Balcerowicz, ani Regulski ani Kozłowski nie byli politykami, a zreformowali Polskę, która pod wieloma względami, z jednym ważnym wyjątkiem dotyczącym stosunków z wielkim bratem, była w gorszej sytuacji niż Ukraina dziś.
Jeśli politycy obdarzeni największym zaufaniem narodu staną na wysokości zadania, to Ukraina peremoże. I tego jej życzymy.