Pojawiają się głosy polityków, że jeśli USA lub inne kraje dostarczyłyby broń Ukrainie, mogłoby to uczynić konflikt na Wschodzie nieobliczalnym, bo wiązałoby się z przyjazdem na Ukrainę zagranicznych instruktorów wojskowych.
Warto więc przypomnieć, że we wrześniu 2014 r. na Ukrainie odbyły się ukraińsko-NATOwskie ćwiczenia wojskowe, w których wzięło udział 200 żołnierzy amerykańskich i 1100 z innych krajów.
Obecność amerykańskich instruktorów na ukraińskiej ziemi, którzy szkolenia mogliby prowadzić w zachodnich obwodach, trudno uznać za czynnik eskalujący konflikt, bo Rosja niczym nie sprowokowana zajęła Krym i rozpętała wojnę w Donbasie. Tym co najbardziej prowokuje Putina do zajmowania Ukrainy jest właśnie strach przed prowokowaniem Rosji.
Sami Ukraińcy proszą o broń a przecież to oni byliby pierwszą ofiarą „prowokacji”. Skoro chcą się bronić przed rosyjską agresją, Zachód powinien im w tym pomóc. Lepsze uzbrojenie Ukraińców to większe straty Rosji i zmniejszenie a nie zwiększenie możliwości rozszerzania agresji na całą „Noworosję”, na Łotwę czy Gruzję.
Podczas 10-letniej interwencji militarnej ZSRR w Afganistanie (1979-89), szala zwycięstwa przechyliła się na rzecz mudżahedinów, od kiedy w 1986 r. zaczęli oni wykorzystywać przekazane przez Amerykanów Stingery – ręczne wyrzutnie kierowanych pocisków przeciwlotniczych. Miano nimi zestrzelić 269 maszyn. Stingery odmieniły losy wojny; rosnące straty i powszechny strach jaki wzbudzały, znacząco przyczyniły się do decyzji o wycofaniu się Rosjan z Afganistanu.
Podobnie można dziś powstrzymać Rosję w podbijaniu Ukrainy. Ukraińcy wskazują, że najbardziej potrzebują ręcznych wyrzutni przeciwpancernych. Argument McCaina, że coraz większa liczba cynkowych trumien wracająca z Donbasu do Rosji z rosyjskimi żołnierzami w środku, spowodowałaby ograniczenie zapału rosyjskiego społeczeństwa w wspieraniu agresywnej polityki władz, jest zasadny.
Mało kto już dziś pamięta o Memorandum Budapesztańskim, w którym USA, Wielka Brytania i Rosja gwarantowały integralność terytorialną Ukrainy w zamian za przekazanie Rosji swojej broni atomowej. Czy przekazanie 1000 amerykańskich zestawów przeciwpancernych Javelin byłoby zbyt wysoką ceną za dopełnienie zobowiązań, na mocy których Ukraina oddała 1800 głowic jądrowych?
Amerykański dyplomata George Kennan w 1946 r. wysłał z ambasady w Moskwie historyczny „długi telegram”, który stał się podstawą doktryny powstrzymania wobec Związku Radzieckiego. Stwierdził w nim m.in., że Rosja powstrzymuje swą ekspansję dopiero wtedy, gdy natknie się na zdecydowany opór. To stwierdzenie Keenana stało się znów aktualne.
Kiedy w grudniu 1980 r. sowieci szykowali się do interwencji zbrojnej w Polsce, do Breżniewa zadzwonił prezydent USA Jimmy Carter, ostrzegając Związek Radziecki, że wkroczenie do Polski spotka zdecydowaną odpowiedź USA, m.in. że ZSRR zostanie objęty daleko idącą izolacją polityczną i ekonomiczną. Kilka dni później wojska radzieckie zostały cofnięte z nad polskiej granicy.
Zachód nie może dawać się dłużej zwodzić Rosji, która nie dopełnia swoich zobowiązań, a negocjacje prowadzi, by nie dawać argumentów do wprowadzania sankcji, by móc prowadzić konflikt poniżej progu jednoznacznej wojny, by zatwierdzać swoje kolejne zdobycze. Tak jak Rosja nie realizuje Porozumienia z Mińska z września ub.r., tak nie wywiązała się z swego zobowiązania z 1999 r. do wycofania do 2003 r. swoich wojsk z Naddniestrza i Gruzji. Rosja nie wypełniła też nigdy zobowiązań zawartych w porozumieniu pokojowych wstrzymującym wojnę w Gruzji w 2008 r. Wręcz przeciwnie, niedawno Rosja dokonała następnego kroku w podporządkowaniu sobie Abchazji zawierając z nią nielegalny z punktu widzenia prawa międzynarodowego traktat.
Dążenia do rozwiązania konfliktu drogą pokojową nie stoją na przeszkodzie, aby Zachód pomógł skutecznie bronić się przed jawną agresją rosyjską.