17 grudnia w Sejmie odbyło się pierwsze czytanie projektu ustawy PiSu, która ma na celu czystkę wśród 1600 wyższych urzędników Służby Cywilnej. Projekt zakłada, że wszyscy dyrektorzy generalni, dyrektorzy i wicedyrektorzy departamentów w ministerstwach, urzędach wojewódzkich i innych urzędach administracji rządowej stracą pracę po 30 dniach od wejścia w życie ustawy, o ile nie zaproponuje im się ponownego zatrudnienia. Obsadzenie tych stanowisk będzie się odbywało poprzez powołanie przez polityków, a nie poprzez otwarte i konkurencyjne konkursy. Obniża się wymagania posiadania odpowiednich kwalifikacji i doświadczenia, rezygnuje się z przeprowadzania ocen okresowych. Szef Służby Cywilnej nie będzie musiał być jej urzędnikiem, znosi się obowiązek jego bezpartyjności, będzie można go odwołać w każdej chwili. Znosi się Radę Służby Cywilnej, która czuwała nad niezależnością SC, wspierała jej profesjonalizację.
Mówiłem w Sejmie, że 160 lat temu w Wielkiej Brytanii wprowadzono Służbę Cywilną, aby oddzielić działalność polityczną od aparatu administracyjnego. Dzięki zatrudnianiu urzędników w drodze otwartego naboru, a nie politycznej protekcji, były to osoby wykształcone, dobrze znające prawo, fachowo służące państwu. Takie rozwiązania przyjęły niemal wszystkie demokratyczne państwa. Ostatnio na Ukrainie przyjęto Kodeks Służby Cywilnej, który odpolitycznia administrację, wprowadza otwarte konkursy i stabilność zatrudniania. Ministrowie w Polsce mogę zatrudniać wedle uznania swoich współpracowników w gabinetach politycznych, natomiast PiS chce zrobić też skok na wszystkie wyższe stanowiska w Służbie Cywilnej, skończyć z jej profesjonalizmem i konkurencyjnym naborem, a wprowadzić tam swoich politycznych protegowanych. PiS w ten sposób idzie w stronę Janukowycza, cofa Polskę w rozwoju.
Tego samego dnia odbyło się też pierwsze czytanie projektu ustawy paraliżującej Trybunał Konstytucyjny. Przywoływałem apel organizacji pozarządowych o niedokonywanie tych zmian. Druzgoczącą opinię prawną przygotowała Helsińska Fundacja Praw Człowieka.
Jej zdaniem ustawa ta uniemożliwi obywatelom obronę swoich praw (90% skarg do TK pochodzi od obywateli). HFPC pisze m.in.: „W szczególności za naruszający Konstytucję – art. 188 oraz art. 79 w zw. z art. 2 Konstytucji – należy uznać rzeczywisty cel ustawy, który zmierza do uniemożliwienia Trybunałowi realizacji jego konstytucyjnych zadań. Świadczy o tym kierunek projektowanych zmian tj.: obowiązkowego orzekania przez Trybunał Konstytucyjny w pełnym składzie, tj. przez minimum 13 sędziów TK”.
Przypominałem, że ten rzekomo zmanipulowany Trybunał wielokrotnie bronił obywateli orzekając wbrew stanowisku rządzących, np. w przypadku podniesienia kwoty wolnej, bezpłatnego drugiego kierunku studiów, czy udostępniania akt sądowych.
Co więcej, w 5-osobowych składach orzekających 3 i 9 grudnia, gdy TK odrzucił próby PiSu rozmontowania Trybunału, znajdowało się także 2 sędziów, za których wyborem głosował osobiście prezes Jarosław Kaczyński.
PiS używa nieprawdziwych argumentów, aby pozbyć się głównego gwaranta demokratycznego państwa prawa, jakim jest niezależny Trybunał Konstytucyjny. I bynajmniej nie chodzi tu o zablokowanie ustaw o 500 zł na każde dziecko, bo do tego TK nie ma żadnych podstaw.